Dzień świra

Mój dzisiejszy dzień obfitował od samego rana w masę naprawdę mało istotnych rzeczy. Nie wiem czy też tak macie, ale są takie dni, po których czujecie absolutne spełnienie z powodu niczego. Dokładnie tak. Z powodu niczego, a dokładniej z powodu zrobienia mnóstwa rzeczy, które są bezsensowne. Przykładem takiej czynności może być spanie do godziny 10 wmawiając sobie, że przedłużanie snu jeszcze 5 minut, jeszcze 5 minut zaowocuje wyspaniem się na najbliższe 4 dni. Czy to nie jest bohaterstwo? Czym innym jest walka z budzikiem, gdy nastawiony jest na 3:11 w środku pieprzonej nocy, po dokładnie 11 minutach snu, a czym innym jest walka z własnym organizmem, który po prostu nie chce spać. Organizm jest cięższym przeciwnikiem. Budzik to po prostu budzik, klepniesz go raz to dopiero za 5 minut da o sobie znać, a Twoje 5 minut snu będzie najefektywniej spędzonym czasem w ciągu nadchodzącego dnia. Natomiast organizm… Ma uszykowany prawdziwy arsenał przeciwko Twoim bohaterskim zapędom. Pierwszy etap, pęcherz. Wolałbym umrzeć niż pozwolić moim mięśniom rozluźnić się w łóżku. Naprawdę, jeżeli kiedykolwiek dojdę do takiego stanu, proszę zastrzelcie mnie. Albo nie, zrzućcie mnie razem z moim łóżkiem i kroplówką z ostatniego piętra hospicjum, w którym się znajduję. Pęcherz daje o sobie znać przekonując, że kolejne 5 minut będzie się wiązało z coraz większym cierpieniem i, że w zasadzie walka jest bezcelowa. I tak nie zaśniesz. Potem przychodzi kolejna broń, żołądek. Jeżeli usłyszysz, że z Twojego łózka, a raczej spod Twojej kołdry startuje widlasta ósemka to znaczy, że coś się dzieje. Nie mówię o nieokiełznanych erupcjach z okolic dołu związanych ze skonsumowaną tydzień wcześniej tortillą. Mam na myśli klasyczne burczenie. Organizm domaga się posiłku. Na to jednak są sposoby o krótkotrwałym działaniu. Oszukaj organizm łykiem wody, spokój masz na kolejne 5 minut. Prosto jak z drzemką w budziku. Gasną silniki, w pokoju cisza. Jeżeli to nie sprawiło, że zreflektowałeś się, aby wstać to na pewno Twój telefon będzie miał asa w rękawie. Godzina 10 to idealny moment, aby cały świat przypomniał sobie o Twoim istnieniu. Życie zaczyna tętnić i potrzebuje do tego właśnie Ciebie, dlatego telefon zadzwoni, ktoś Cię potrzebuje Batmanie. Ktoś ma jakieś pytanie, prośbę, ofertę, przecież jesteś człowiekiem pracującym. Za chwilę wibracje. No tak, smartfony i cudowna opcja synchronizacji wszystkich Twoich osiemdziesięciu adresów mailowych co 0,001 sekundy. Wyłączasz telefon, Internet, gasisz prąd w domu i szykujesz sobie butelkę wody, aby nadal oszukiwać swój żołądek napędzając jednocześnie odwet pęcherza. No właśnie, wspominałem już, że ludzki organizm jest tak przygotowany do takiego oszukiwania, że oszustwa zapętlają inne funkcje? Oszukaj żołądek, pęknie Ci pęcherz, czy to nie jest piękne? Znaczy się, matka natura nie chciała, abyś spał do dziesiątej. Coś na pewno wtedy marnujesz, możliwe, że czas jaki masz na zwiedzanie planety. Inżynieria i medycyna bardzo się rozwinęły przez tysiące lat, dlatego są jeszcze alternatywne, bardziej skomplikowane sposoby na oszukanie organizmu. Wystarczy połknąć tabletkę, zapchać się gruzem, podłączyć się do kroplówki i cewnika i problem z głowy. Jednak nie. Ostatnią bronią, o gigantycznej skuteczności jest mózg. To coś, co jest odpowiedzialne za każdą Twoją doskonałą decyzję taką jak „a jeszcze jeden kieliszek mi nie zaszkodzi”, albo „nie umrę jak spróbuję skoczyć na bungee bez liny”. Mózg generuje pole siłowe o nazwie myśli. Natrętnych, małych chochlików, które tylko czekają, aby wyłupać Ci oczy albo i gorzej. Ich misją jest nie dać Ci spać. Więc poranek jest najbardziej produktywną częścią dnia dla mózgu właśnie po to, aby wyrwać Cię ze snu.  Nic dziwnego, że wieczorem odpowiedź na nawet najprostsze pytanie wiąże się z wysiłkiem. Zaczynasz puchnąć, analizować. Co oni do mnie mówią? Mózgu wróć. Niestety jest godzina 17, mózg zakończył swoją działalność. Natomiast rano bawi się w najlepsze. Niewykluczone, że bawi się równie dobrze, gdy śpisz. A idzie spać, gdy go potrzebujesz. Rano obrzuca Cię błotem w postaci myśli, z którego musisz się jeszcze wygrzebać. „Co mam dzisiaj do zrobienia?”, „Którędy pojadę?”, „Czy gdybym strzelał do ludzi z okna zwiększyłaby się populacja świnek morskich?” i właśnie szukając odpowiedzi na te pytania podnosisz się z łóżka, wsadzasz stopy w kapcie i zaczynasz żyć. Na początku byle jak, a potem coraz lepiej, aż do momentu śmierci klinicznej Twojego mózgu. I robisz tę masę niepotrzebnych, bezsensownych rzeczy, o których wspomniałem na początku, przez cały swój dzień. Żeby na koniec wieczorem położyć się, zasnąć i przygotować się do kolejnej porannej walki z budzikiem albo sobą samym i kolejną turą robienia niepotrzebnych, bezsensownych rzeczy.  Życie jest piękne.

Blog Comments

I may need your help. I tried many ways but couldn’t solve it, but after reading your article, I think you have a way to help me. I’m looking forward for your reply. Thanks.

jdm brand hello my website is gonoodle clap

bob terbaru hello my website is YASASHISA Fujii

all ladies hello my website is kazama

1934 squads hello my website is lepas 4d

270 episode hello my website is is aaryan

bandar ki hello my website is mako breadtalk

sugar playhouse hello my website is patio meaning

bit apkcombo hello my website is games cool

PaperCut download hello my website is lampu bambu

Add a comment

Related Blogs