Popęd na napęd

W życiu każdego faceta pojawia się moment, kiedy trzeba dojrzeć. Albo nie pojawia się wcale tak jak w przypadku moich kolegów. To niesamowite, że możemy przeżywać dzieciństwo codziennie na nowo. Pytam się, po co dorastamy? Czy nie moglibyśmy zawsze jeździć samochodami sportowymi, ognistymi, szybkimi i zapewniającymi rozwolnienie kanalików potowych na plecach?

Moglibyśmy. I możemy.

Nie każdy samochód sportowy to małe i nieporęczne Renault Clio Sport (sorry Artur), albo nie daj boże jakiś dwumiejscowy roadster od Mazdy. Niektóre pojazdy zapewniają jakąś dozę wszechstronności pozostając dosyć usportowione. Chciałbym szczególnie skupić się na dwóch bardzo zbliżonych do siebie pozycjach z rynku. Uwaga, samochodach należących do tego samego koncernu. Jest kilka różnic. Najważniejsze z nich to napędy. Jeden z tych potworków napędzany jest za pomocą napędu na cztery koła typu Haldex z dołączanym dupskiem. Drugi natomiast posiada jakieś bliżej nieokreślone, magiczne narzędzie nazywane szperą i pędzi się jedynie przodem. Krytykowałem napędy na przód. Zawsze krytykuję. Zapewniam dzięki temu zawsze jakieś poważniejsze rozrywki na imprezach ze znajomymi.

Tak się składa, że samochody, o których mowa to Golf R generacji numer siedem oraz nowa Cupra 280. Zupełnie przypadkiem jeden z tych pojazdów był ostatnio przedmiotem krótkiego testu. Wśród moich znajomych, maniaków samochodów królowało (albo nadal króluje) przekonanie, że samochód wyposażony w napęd na cztery koła typu Haldex to półśrodek. Niektórzy nie uznają w ogóle napędu na obie osie. Jednym z takich kolegów jest Olek, właściciel bardzo mocnej ośki. Miał okazję pokatować trochę Subaru. Przejechał się dokokszonym Foresterem o mocy prawdopodobnie takiej samej jak w średniej wielkości lotniskowcu.

UWAGA! Podobało mu się. Nawet cytuję „ panowie, jestem w szoku jak to jedzie”. I kolejne zaskoczenie. Olek raczył uświetnić wieczór tego samego dnia siadając do mojego samochodu. Po przejażdżce nadal był w szoku. Podejrzewam, że nie spał przez całą noc, bo jego mózg otrzymał informacje, że napęd na 4 typu Haldex pędzi się dosyć solidnie, nawet w 15 letnim aucie. Co to musi być za przeżycie dla człowieka, który w życiu nie był skłonny zaakceptować napędzania więcej niż jednej osi. A tutaj jego procesor zmusza go do zaakceptowania niemęskiego napędu na przód z dodatkowym pierdnięciem tylnej osi w przypadku kryzysu trakcji. I zmierzając do końca tej cudnej przypowieści, Aleksander obrał właściwy kurs i zdecydował się przetestować Golfa, plugawiąc swoje buty, naciskając na te gówniane haldexowe pedały. Jeździliśmy samochodem całą noc. W najgorszym pieprzonym deszczu, jaki widziała ta planeta. Automatyczna skrzynia dwusprzęgłowa + dosłownie wszystko razem z Panoramą i systemem wyprowadzania psa. Ten Golf był wart tyle, co mieszkanie, pozostając nadal Golfem. Najgorsza inwestycja życia. Niesamowite.  Możesz kupić Volkswagena za niewyobrażalny pieniądz i stać w tym samym rzędzie co właściciele innych Golfów. Wnioski z nocnego upalania były proste. Ten samochód jest szybki. I jest szybki zawsze. Średnio rozgarnięty kot siadając za stery tego auta potrafiłby po 300 metrach jechać na 90 % możliwości auta. Te 300 metrów przeznaczone byłoby na znalezienie opcji zmiany trybu jazdy na RACE. Podnieceni przyspieszeniami, przygnieceni wieczną trakcją na mokrym testowaliśmy dalej. Hamulce? Zaskakujące! Z pewnością dobre opony również dokładały cegiełkę do końcowego efektu. Jeździliśmy po mokrej kostce w kółko nie mogąc zerwać przyczepności, aż do znudzenia.

Czy to nadal Golf? Powtarzające się 4,7 s do setki na mokrym próbowało przekonać nas, że to niemożliwe. Przecież stare polskie porzekadło mówi „Opypel to Opypel, Audi to Audi, ale Golf to gówno”. Ku zaskoczeniu wszystkich znajomych Golf trafił do klasy Premium. Jest tak samo dobrze wykończony jak Audi S3. Ma ten sam silnik i napęd. Okraszony jest jedynie innym znaczkiem. Wieczór skończyliśmy totalnym przekonaniem do Golfa. Urzekł nas wszystkim. Szczególnie, że przyszło nam testować go w skandalicznych warunkach. Do tego był ładny. Miał 19 calowe felgi, które idealnie komponowały się z białym nadwoziem i czterema końcówkami charczącymi z tyłu pojazdu. Do tego jego użyteczność na co dzień i tryby jazdy od ECO aż po Race. W każdym trybie, auto inaczej brzmi z racji zastosowania klapek na wydechu. I w każdym jest pieruńsko szybkie. Jest praktycznie idealne, aż nudne. Co innego sprawa z Cuprą. Przejechałem się tym czerwonym barachłem. (Krótki opis testu dostępny tutaj: Seat Leon Cupra 280 )

I na koniec jestem w totalnej kropce. Jak tak dalej pójdzie to umrę na pocisk 9mm, bo nie poradzę sobie z dysonansem poznawczym. Nie byłem uprzedzony do auta. Jednak miałem świadomość, że to ośka. I było w niej coś intrygującego. Właśnie ta wcześniej wspomniana szpera. Nie miałem na tyle odwagi, aby dojść do końca przyczepności w zakręcie. Dodawałem stopniowo gazu a samochód zacieśniał skręt. Wbrew wszystkiemu. Oprócz tego bardzo mocny silnik, dobrze pracująca z nim manualna skrzynia biegów (pomijając wysprzęglik, który nie do końca wie po co został stworzony) i optymalne wykończenie, trzeszczącymi plastikami. Podoba mi się. Ma fajnie zestrojone zawieszenie, jest cichy, momentami nawet, aż za cichy. Brzmienie Golfa to zupełnie inna bajka. Seat jest bardziej ugrzeczniony.

Rozpędzi się nawet do licznikowych 270 km/h (potwierdzone info).  Jednak nadal, mimo, że Golf może być od Seata szybszy, bo pewnie jest, to Seat nie pozwala się dosiąść i od razu jechać perfekcyjnie. To nie jest Niemiec, to nie dyscyplina. Seat jest narwany. Seat pozwala Ci popełnić błąd, aby dalej rozkoszować się Twoim kalectwem. Stąd był ten agresywny krawężnik na drodze samochodu 4 miesiące temu. Golf to auto do wiecznego szybkiego przemieszczania się w każdych warunkach. Nie stawia żadnego wyzwania. Pozostaje, więc idealny. Ale czy nie stanie się nudny w pewnym momencie? Czy teoria ewolucji nie dąży do tego, aby niektórzy siadali do takich Hiszpańskich Seatów i po zrobieniu sobie małej podmiejskiej corridy lądowali na tym samym SORze, co torreadorzy przewierceni na wylot przez byka? Wydaje mi się, że tak i właśnie, dlatego w ofercie koncernu jest zarówno GOLF R, jak i niemal idealnie taki sam, a jednak skrajnie różny Seat. Pytanie tylko, gdzie w tej wyliczance miejsce na inne pojazdy? Na jaką cholerę komukolwiek teraz Audi S3?

Blog Comments

shenpoker hello my website is alfabet99 login

togel jowopools hello my website is naga99 login

monkeys live hello my website is bingo88 club

of youth hello my website is example code

sepakbola setiap hello my website is yanzikenko

animal I hello my website is restoslot

prime 138 hello my website is quinn 2017

pakai shampoo hello my website is coin mpo

and when hello my website is situsslot303

Add a comment

Related Blogs