Porsche Taycan Turbo S – rewelacyjny powerbank

Elektromobilność. Hasło, które od kilku lat spędza sen z powiek petrolheadom i zwiastuje nieuchronny koniec spalinowego dziedzictwa. Producenci prześcigają się w tworzeniu hybryd, kolejnych obrzydliwych Priusów czy samochodów w pełni elektrycznych z przekładniami z wózków widłowych. Co więcej, za samochody elektryczne zaczynają się też zabierać producenci, których nigdy w życiu nie posądzilibyśmy o taki mezalians. Jak to wypada w praktyce? Zapraszam Was do przeczytania krótkiego podsumowania mojego testu Porsche Taycan Turbo S.

Dotychczas nie interesowałem się tym trendem. Owszem – umiem liczyć i wiem, że dzisiaj każdy elektryk się opłaca. Jeździmy prawie za darmo. Czasem coś przeczytam i także wiem o tym, że zasięgi tych aut czynią je świetnymi kompanami na co dzień do miasta, a od trasy lepiej uciekać. Wiem też, że specyfika samochodu elektrycznego to stała dostępność momentu, a to – po przesiadce ze spalinowca może zaskoczyć. Błyskawiczna akcja i reakcja. Kilka lat temu miałem okazję zrobić jakieś 50 km w BMW i3. Samochód wyprodukowany z bambusa, itd. Itp. Paskudztwo i dziwactwo. Oprócz tego, że było to podróżowanie za darmo, to zaskoczył mnie tym, że do setki był szybszy niż cokolwiek co tamtego dnia spotkałem. Jego cienkie kółka nieporadnie poszukiwały trakcji, natomiast ja siedząc jak na taborecie modliłem się, żeby się nie przewrócił. Potem mogłem kilka razy taki wynalazek spotkać na drodze i wiedziałem, że jeden błąd przy wspólnym starcie ze świateł może skutkować kompromitacją nawet w cudownym Golfie R. Serio, takie i3 trzyma się na dupie do 140-150 km/h i potrafi zaskoczyć. A pamiętajmy, że jest to tylko miejskie auto. Zatem jak świat wygląda dziś, kilka lat później zza kierownicy flagowego elektryka marki premium? Kurde, świat mocno poszedł do przodu.

Najmocniejsza wersja Taycana to doskonały sposób na przeżycie pierwszego spotkania z elektrykiem. To spotkanie jest w stanie wywołać uśmiech na twarzy, utraty świadomości, pęknięcie kręgosłupa i skurcze wielu mięśni i osłupienie wywołane przeciążeniami przy starcie. Na papierze Taycan Turbo S to potworne 761 KM. 2,8 sekundy do setki i 260 kmh prędkości maksymalnej. Kurde, to ma szanse być najlepiej katapultujące się do setki auto jakim jeździłem w tym roku. Szukam w pamięci i nie znajduje niczego sprawniejszego. Punkt dla Taycana. Czas to sprawdzić. Przebieram nogami.

Samochód jest ogromny. Na zdjęciach wygląda smuklej, ale w rzeczywistości jest ogromny. Napompowana Panamera. Zdaje się być szerszy i dłuższy. W praktyce jest tylko szerszy o niecałe 3 cm, natomiast jest krótszy o 8,6 cm. Uwierzcie mi – na żywo wrażenie jest zupełnie inne. W środku egzemplarza testowego przywitała mnie piękna czerwona skóra z emblematami na zagłówkach, nagłośnienie Burmester 3D, szklany dach i mnóstwo innych rzeczy, które bardzo lubię i widziałbym w konfigurowanym przez siebie samochodzie. Wizualnie? Z przodu trochę 918, z tyłu Panamera. Jest przepiękny. Serio, dzisiaj to chyba najładniejszy samochód elektryczny. Chyba wiem dlaczego… – bo nie próbuje pokazać na siłę że nim jest. Wręcz przeciwnie, próbuje zmylić i pokazać, że nim nie jest, krzycząc do miłośników motoryzacji – „Halo, jestem Porsche, jestem usportowiony. Śnij o mnie po nocach, jestem szybki, wcale nie jestem nielubianym przez Ciebie elektrykiem”.

Wskoczmy do środka. Nie sposób zapomnieć o historii związanej z wyścigami długodystansowymi, gdyż tak jak w innych Porsche odpalamy go z lewej strony kierownicy. Prawidłowo. Naciskam przycisk i oprócz odpalenia wszystkiego wokół – nic się nie dzieje. Samochód jest mimo wszystko gotów do drogi. Wokół przerażająca cisza (spaliniaki tak brzmią jak zepsują się i zgasną hehe), na dużych ekranach ciekłokrystalicznych jest mnóstwo informacji. Można zwariować. Mam świadomość, że nie jestem w stanie ich wszystkich zgłębić, więc skupie się tylko na najważniejszym czyli jeździe. Do tego warto zwrócić uwagę na ustawione parametry jazdy – wybrany tryb. Tryb wybieramy sobie przy użyciu pokrętła przy kierownicy tak jak w innych samochodach marki. Aha, apropo ekranów. Z przodu są 4. Ekran cyfrowy z licznikami, drugi ekran od multimediów na konsoli środkowej, pod nim są z kolei kratki nawiewów a pod nimi… zgadliście – ekran do sterowania nawiewami połączony z touchpadem. A czwarty? Czwarty ekran jest przed oczami pasażera, także nie mówcie swojej mamie, bo ustawi sobie prędkość i będzie na Was krzyczeć. Dlaczego? Bez ekranu nie zgadnie z jaką prędkością jedziesz. Jest cisza, stabilność i izolacja. Oczywiście można okrasić to ogromnymi przeciążeniami, ale o tym za chwilę. Jak już jesteśmy przy tych cudownych ekranach i monitorach. Z tyłu jest piaty do obsługi klimy przez pasażerów. No gwiezdne, kuwa, wojny.

Pierwsze co powinniście sprawdzić, żeby nabyć respektu do Taycana Turbo S to jego przyspieszenie do setki. 2,8 sekundy może spowodować krótką utratę przytomności jak w myśliwcu, ale zaryzykujcie. Katapulta jest niesamowita. Do 160 jest nadal żwawo ale potem zaczyna robić coraz mniejsze wrażenie. Spodziewałem się trochę więcej, ale dla wrażenia kierowcy i pasażerów to ta setka jest decydująca. Wszystko znika za plecami, a Wy przy akompaniamencie ulubionej muzyki nabieracie prędkości. Gdyby nie muzyka, to można mieć wrażenie, że straciło się słuch. Kosmiczne uczucie. Dla tych natomiast, którzy chcą trochę poudawać jest opcja Electric Sport Sound – samochód zmienia się wtedy w Sokoła Millenium i zaczyna wydawać z siebie ciekawe dźwięki naśladujące przyspieszenia. Tego jeszcze nie słyszeliście, to nie jest nic co znacie. Połączenie wózka widłowego z odrzutowcem…

Idźmy w kierunku pragmatycznym. Deklarowany zasięg Taycana można między bajki włożyć. Praktyka pokazuje, że zrobienie 250 km na pełnym naładowaniu to już i tak duży powód do zadowolenia. Szczególnie, gdy mamy dostępną dużą moc i korzystamy z niej tak jak sugeruje nam to samochód i jego nastawy. Jest on twardo zestrojony i dość pewnie zachowuje się na drodze. To pokazuje dokładnie jakie powinno być zastosowanie Taycana. Ja osobiście widzę go jako idealnego kompana codziennych wycieczek do miasta. W korkach stoi się tak samo przyjemnie jak w benzyniaku za te same pieniądze. Dodatkowo cisza umila i ułatwia słuchanie muzyki czy rozmowy przez telefon. Wykończenie wnętrza w typowym dla Porsche standardzie i jakości. Wszystko okraszone nieznanym dla mnie brakiem wibracji pracującej jednostki. Ogólnie mógłbym tu zostać. A co więcej? Ze świateł jest szybszy. Skręca również zaskakująco dobrze jak na samochód o takiej masie (ponad 2 tony). Napęd jest mądry i pomaga, aczkolwiek słabo jest z dozowalnością mocy w razie poślizgu – tutaj trzeba się przyzwyczaić zarówno do mocnego hamowania układu (można zwiększyć lub zmniejszyć rekuperację) oraz do gwałtownych przyspieszeń po wciśnięciu gazu. Mimo to, samochód dużo wybacza. Na pewno na pochwałę zasługują też hamulce. Jezusku. Nadal boli mnie płat czołowy po tym jak mózg naparł na niego w efekcie przeciążeń. To, że nie wypadł to jest jakiś cud, albo metalowa wstawka w czoło, o której nie powiedzieli mi rodzice. Może dlatego pikam na lotnisku?

Doskonale skonfigurowany Taycan Turbo S to 900 tysięcy złotych z okładem. Ale po co komu Turbo S?

Gigantycznym plusem jest to, że ładować go można w nocy w domu, rano wyjechać i nie tracić czasu na szukanie stacji. Ładowanie oczywiście potrwa chwilę, chyba że mamy turbo hiper ładowarkę Porsche to ładuje się w mgnieniu oka do 80% pełnego naładowania. A to starczy już na 200 km normalnej jazdy. To z kolei oznacza, że nie pojechałbym nim w trasę. Nie. Przeraża mnie fakt, że nie dojadę tam gdzie chcę, a już się będę stresować szukaniem ładowarek, które będą działać, nie będą zajęte i nie będą wymagać zjechania z trasy do centrum i stracenia 3 dni klucząc po wąskich uliczkach. Dla mnie elektryki staną się pełnowartościowymi samochodami i kompanem dalszych wycieczek, jak przy dynamicznej jeździe dojadą z Poznania do Warszawy i z powrotem na jednym ładowaniu i w rozsądnym tempie. Czyli sobie jeszcze poczekamy.

Doskonale skonfigurowany Taycan Turbo S to 900 tysięcy złotych z okładem. Ale po co komu Turbo S? Podstawowy Taycan 4S, który do wspomnianego codziennego użytku wystarczy kosztuje 463 wyjściowo. Dorzucimy wszystko co się da i mamy w zamian wszystko. Za jakieś 650. W mieście 4 sekundy do setki starczą, a w codziennym użytkowaniu liczą się pozostałe parametry, wygoda, wnętrze i wyposażenie. Turbo S jest w tym przypadku przerostem formy nad treścią. Oczywiście, gdyby różnica w cenie była mniejsza, to wybór mógłby być inny. Lepiej mieć niż nie mieć, ale gdy mówimy o różnicy 341 tysięcy złotych w bazowej cenie to cóż. 4S to nadal to samo Porsche. To nadal genialne wykończenie, samochód z charakterem i ostatecznie piękna rzeźba. Ja będąc sceptyczny do elektryków Taycana polubiłem. To jest dobry kierunek. Oczywiście nie ma tej szczerości, ułomności i bodźców, które znamy z dotychczasowej motoryzacji. Jest inny. Taycan ma wady, a najważniejsza z nich to brak silnika spalinowego, ale wiecie jak jest… Wracamy do punktu wyjścia. Zjeść ciastko i mieć ciastko. Elektryk nigdy nie da tego co dawał benzyniak. Nie będzie miał w sobie tego pierwiastka. Tego typu auta idące zgodnie z trendami trzeba porównywać na zupełnie innych płaszczyznach i tylko między sobą. Ja teraz wiem na pewno, wśród elektrycznej braci jest dobrym wyborem. Dzisiaj jedynym chyba konkurentem jest najmocniejsza Tesla, aczkolwiek patrząc na jej wnętrze raczej nie potraktowałbym jej poważnie. Na pewno wiem, że zaczynam otwierać głowę na flagowe elektryki wybranych marek, bo wcale nie muszą tym z czym się kojarzą.

Blog Comments

The point of view of your article has taught me a lot, and I already know how to improve the paper on gate.oi, thank you. https://www.gate.io/es/signup/XwNAU

Your enticle helped me a lot, is there any more related content? Thanks! https://accounts.binance.com/en/register-person?ref=P9L9FQKY

whoah this blog is magnificent i love studying your articles. Stay up the great work! You understand, lots of individuals are looking around for this info, you can aid them greatly.

brio bola hello my website is 16 C2

nobita ngược hello my website is totalwla 4d

marvel toto hello my website is simbol mahjong

ketua77 hello my website is ludo slot

letter chord hello my website is Bằng ADIM

mesin kasar hello my website is Casino Trực

ratu gila hello my website is grace sidney

5 poin) hello my website is Rock You

blinders actor hello my website is malaysia 50

I’m really enjoying the theme/design of your weblog. Do you ever run into any web browser compatibility problems? A couple of my blog readers have complained about my site not operating correctly in Explorer but looks great in Safari. Do you have any recommendations to help fix this problem?

Dead indited content, regards for information .

Add a comment

Related Blogs