Przygotowania pełną parą!

Zaczniemy od zagadki. Co to jest?

Strzela!

Popuszcza paliwem!

Skrzeczy!

Ma wiatrak na masce…

Na pewno nie zgadliście. Jest to niebywały okaz BMW E36 Compact mojego kolegi Karola. Takie 3/4 BMW. Zakupiony z silnikiem 1,6, odgruzowany mechanicznie i z przeszczepionym silnikiem 2,5 (miał być 2,8, ale człowiek, który się tym zajmował najwyraźniej zapomniał że wyglądają identycznie a co za tym idzie nie sprawdził co pakuje). Miałem swój udział przy tym projekcie. Objechałem pół samochodu papierem ściernym i co najważniejsze… Przekonałem Karola, aby wydech miał 15 centymetrów długości i składał się z dwóch prostych rurek kończących się pod fotelem kierowcy. Genialne! Powiem więcej, mieliśmy na kołach jechać na tor w dniu jutrzejszym. Zamiast tego wybieramy lawetę. Nie mogliśmy znaleźć zatyczek powstrzymujących krew lecącą z uszu. Zatem wyjazd o 4 rano.

Samochód przygotowany został typowo pod zmagania na torach wszelkiej maści. Większość modyfikacji wydarzyła się w ciągu ostatnich kilku tygodni w Husaria Customs w Poznaniu. Zamontowane zostało między innymi zawieszenie gwintowane TA-Technix, które jest dla mnie największą niespodzianką. Nie miałem wrażenia jakbym jechał taczką. Zero podskakiwania, brak przechyłów i akceptowalny komfort. Prędzej porównałbym to do usportowionego zawieszenia w moim S3 niż do typowego wynalazku skonstruowanego z drutu zbrojeniowego i kawałków betonu. Do tego wydajniejsze hamulce, jakiś śmieszny zegar w środku i wszystko! Funcar gotowy. Podstawowym problemem było chłodzenie. Wyleciał termostat i od razu samochód zrozumiał o co w tym chodzi. Zostało kilka zupełnie nieistotnych pierdółek. Brakuje mu nadal mocy. Z niewiadomego powodu przelewa go niemiłosiernie. Ma to tez swoje plusy paliwo trafia w wydech powodując ogromny hałas w okolicy. Jestem na tak! Oprócz tego napęd tylnej osi uznał, że najlepiej pod obciążeniem będzie kręcić tylko jednym kołem. Dlaczego? Podejrzewam, że to albo kaprys albo prośba o zaspawanie. No i ostatnia kwestia wygląd. Wizualnie porównałbym go przykładowo do kupy. Kupy gówna lub samej kupy. Wszystko zależy od preferencji. Koniec końców, on ma tylko jeździć. 🙂

Przez ostatni tydzień dużo się działo. Oczywiście największa kumulacja pojawia się na sam koniec tygodnia, na półtora dnia przed zawodami 4Nano Time Attack Challenge w Pszczółkach na, których samochód ma być przetestowany. Zatankowaliśmy samochód wczoraj na tyle że mu się ulało. Kałuża paliwa równo pod ujściem wydechu nie zwiastowała niczego dobrego. Tego typu kryzysy najlepiej leczyć przy użyciu DuckTape’a albo zostawić aż się namyśli. Wybraliśmy drugą opcję i zadziałała. Jeśli kiedyś wpadniecie na pomysł wyprowadzania wydechu w ziemię w połowie auta pod samochodem to zastanówcie się trzy razy nad tym jaką polisę na życie macie wykupioną…

W ten wieczór było jednak więcej atrakcji. Są przecież inne samochody, które mają wystartować w sobotę, a wymagają małego wsparcia. Przykładowo słynne czerwone Audi z Nyceq Garage. Patryk stwierdził, że musimy polatać z komputerem na kolanach. Świetnie. Kilka rundek z mozolnym rozpędzaniem się i zwalnianiem i wiedzieliśmy to samo co wskazywał zegar pokazujący ciśnienie doładowania. Cytując klasyka:

„Boost pływa jak rybki w akwarium.”

Z tak przyjemną diagnozą nie sposób się było nie zgodzić. Samochód w zależności od kondycji surykatki pędzącej wirnik turbiny ładuje albo 0,5 bara albo 1,35, które powolutku już aspiruje do miana „korbo zginacza”. Na szczęście wczorajsze przejażdżki obyły się bez stworzenia wentylacji bloku.

Jutro wyjeżdżamy. Możemy nie wrócić. Możemy również wrócić mając w kieszeniach kawałki samochodu. Możemy go też zrzucić do morza. Jest wiele możliwości. Jeżeli żadna z wyżej wymienionych się nie ziści to spodziewajcie się lepszego materiału o obu wspomnianych samochodach niedługo!